Setki pytań, setki myśli w głowie, a wszystkie
krążą wokół jednego tematu. Dlaczego to zrobił? Po co mu to było? Był
szczęśliwy z Dorotą. Już od 4 lat tworzyli udaną parę, jak mawiali inny
zwyczajną i w swojej prostocie zarazem piękną. Imponowały mu słowa kolegów,
którzy z zazdrością mówili mu, że wspaniale trafił, że Dębiec to wspaniała
kobieta. On też tak myślał i myśli tak dalej, ale wszystko skomplikowało się w
dniu tragicznego wypadku Dagmary i Darii. Dorota odsunęła się od niego i całą
uwagę skupiła na bracie. Starał się to zrozumieć, bo przecież to co go spotkało
było straszną tragedią. Godził się na wszystko. Spał w salonie na niewygodnej
kanapie, nie sprzeciwiał się wyjazdom do domu Dawida, nie denerwował się, gdy
szatynka nie przychodziła na mecz, choć z dużym wyprzedzeniem mu to obiecała.
Poczuł się odtrącony. Nie poleciał na pierwszą lepszą dziewczynę, która
pozwoliłaby mu na chwile zapomnienia w swoich ramionach. Nie szukał tego. Raz
czy dwa poszedł na drinka do klubu. Pewnego wieczoru przysiadła się do niego
urocza blondynka. Czuł, że nie widzi jej po raz pierwszy i się nie pomylił.
Julita okazała się córką właściciela klubu z Podkarpacia. Musiał widywać ją na
halach i stąd to wrażenie, że skądś ją zna. Od słowa do słowa oboje zdecydowali
się na taniec, na jeszcze jednego kolorowego drinka. Nie skończyli na tam, a
zabawy nie skończyli w klubie. Julita zabrała środkowego do swojego mieszkania.
Nie był na tyle pijany, by nie wiedzieć co się wokół dzieje, ale nie przerwał
tego. Pozwolił, by blondynka go uwiodła. Obudził się o po północy wtulony w jej
nagie ciało i z ogromnym moralnym kacem. Ubrał się i wrócił do mieszkania. Było
puste. Znów została na noc u brata, nawet nie napisała wiadomości. Nie musiała,
bo on wiedział, że jest u niego. Gdy tylko miała jakieś podejrzenia, że Dawid
czuje się źle, że nie może sobie poradzić ze samotnością po stracie
najbliższych, starała się go od tego odciągnąć. Rozumiał to, ale on też miał
swoje potrzeby. Chciał, by choć raz przyszła na jego mecz i powiedziała, że grał
doskonale. Chciałby, by czekała na niego z kolacją i wypożyczonym filmem akcji
na wieczór. Chciałby, by było jak kiedyś. Nie było. Julita dawała mu to, czego
pragnął od swojej dziewczyny. Przychodziła na mecze, dopingowała i mówiła same
komplementy po zakończeniu. Później zabierała na kolacje. Każda taka kolacja
kończyła się w łóżku. Jest przecież facetem, potrzebuje bliskości innej
kobiety. To co go łączy z Górską to czysta fizyczność. To absurdalnie brzmi,
ale on cały czas kocha Dorotę. Skok w bok się już skończył. Skończył się też
jego związek z Dębiec. Odeszła. Brutalnie weszła w życie, którego się
bała. Miał jej pomagać. Miał ją prowadzić za rękę, gdy nie będzie potrafiła
sprostać oczekiwaniom. Myliła się. Widział ją kilka razy pod biurem. Widać po
niej, że wdraża się w to życie bez problemów. On nie potrafi wdrożyć w życie
planu, w którym zabrakło miejsca dla Doroty. Miała być zawsze. Miał kupić
pierścionek i prowadzić ich związek na dobrej drodze ku ostatecznej
finalizacji. Ostatecznie związek się skończył, ale nie skończyła się jego
miłość. Nie zamierza się poddawać. Poruszy niebo i ziemie, by szatynka znowu mu
zaufała i dała się kochać.
-Piotrek ty musisz jej powiedzieć prawdę. O
Julicie już wie, ale nie ma pojęcia o tamtym wieczorze…- o wieczorze w którym
zginął Dawid, jej ukochany brat…
Znów
wybrała brata, nie jego. Obiecała, że
przyjedzie na mecz, a w ostatniej chwili zmieniła plany. Napisała, że wróci
późno, że Dawid odwiezie ją do domu. Wściekły, choć mecz zakończył się wygraną,
wsiadł do samochodu i pojechał do pierwszego lepszego baru. Kilka kolejek
palącej wódki przepłukało jego przełyk. Wyciszył się, ochłonął. Nie wiele
mówił, nikogo nie zaczepił. Wypił co swoje i wyszedł. Wsiadł do samochodu. Miał
świadomość, że nie powinien jechać samochodem w takim stanie, ale na przekór
wszystkiego odpalił silnik. Za dużo w jego życiu mówi się teraz o samochodowych
wypadkach. On nie zginie tak, jak bratowa i bratanica Doroty. Będzie jechał
ostrożnie, nie ma daleko. Nie zastanawiał się czy dziewczyna będzie już w domu.
Chciał, by już spała. Nie będzie musiał się jej tłumaczyć i nie będzie musiał
słuchać jej tłumaczeń.
Godzina
1.00. Ostatnie skrzyżowanie i będzie w domu. Przysypiał, nie był
skoncentrowany. Chciał przejechać na warunkowych skręcie w prawo. Nie zauważył,
że zielona strzałka już zgasła. Wyjechał na środek, wymuszając pierwszeństwo.
Poczuł tylko silne uderzenie z tyłu samochodu. Odwrócił się przez lewie ramię,
widząc dymiący się samochód za jego tyłem. W normalnej sytuacji wysiadł by z
samochodu i zapytał czy coś się nie stało i czy nie potrzebna jest pomoc
medyczna. Odjechał, nie sprawdzając jak przedstawia się stan zdrowia osoby
kierującej pojazdem. Miał nadzieję, że to tylko kolizja, że nic poważnego się
nie stało.
Nie
chciał parkować rozbitego samochodu pod ich mieszkaniem, więc prosto z miejsca
zdarzenia pojechał do Lotmana. Walił do drzwi jak opętany, nie zważając na
późną porę.
-Chodź,
musisz coś zobaczyć. Nie wiem co mam robić!- pozwolił mu tylko założyć coś
cieplejszego niż pidżama i łapcie. Kiedy stanęli przed rozbitym samochodem
Nowakowskiego, blondyn niczego nie musiał tłumaczyć. Amerykański przyjmujący
pobiegł do mieszkania i wziął swoją kartę, która upoważnia go do wjazdu na
podziemny parking.
-Powiesz
przynajmniej co się stało? Ktoś w ciebie przywalił czy co?
-Wsiadłem
pijany do samochodu Paul. Ktoś uderzył we mnie z tyłu, a ja nawet nie wyszedłem
i nie zapytałem co się stało. Mój samochód w sumie nie jest poważnie
potłuczony, ale to zmienia faktu, że zachowałem się fatalnie. Co ja powiem
Dorocie?
Wtedy to Dorota zadzwoniła pierwsza z
wiadomością, że Dawid miał wypadek, że leży w szpitalu i walczy o życie.
Zapytał czy wie co się stało. Mówiła o jakimś skrzyżowaniu, o z pozoru mało
niebezpiecznej kolizji, którą w ostatecznym rozrachunku Dębiec przepłacił
życiem. Co z tego, że zawiodły poduszki powietrzne w samochodzie. Co z tego, że
jechał bez pasów, narażając siebie na niebezpieczeństwo. To on wsiadł do
samochodu po pijanemu, to on uciekł z miejsca wypadku i to on ma świadomość
tego, że przyczynił się do śmierci Dawida. O wszystkim wie tylko Lotman. Nowy
samochód został szybko zutylizowany na szrocie. Może i zdziwieni mechanicy
pytali dlaczego zdecydował się na takie radykalne kroki, ale nie musiał się z
tego nikomu tłumaczyć. Dorota tylko raz zapytała co się stało samochodem, ale
jej wcisnął historię o tym, że już dawno chciał zmienić samochód na inny,
nowszy i lepszy. Kupiła to.
-Co mam jej powiedzieć? Jak to zrobić? Iść pod
jej biuro i powiedzieć „ Kochanie, to w sumie przeze mnie zginął twój brat.
Wybaczysz mi?”.- z góry wiedział, że Docia mu tego nie wybaczy. Nie wybaczy
zdrady i tego, że przyczynił się do śmierci Dawida, że mu nie pomógł, że go
zostawił, choć była szansa na to, by go uratować.
-Chcesz się tym zadręczać? Piotrek ty się
marnujesz. Pijesz, sypiasz z jakąś pustą laską. Na twoim miejscu bym się nie
wahał i szczerze porozmawiał z Dorotą. Nie możesz do końca życia udawać, że nic
się nie stało.- stało się, ale kiedy prawda wyjdzie na jaw znikną szanse na to,
że szatynka do niego wróci. Teraz też może być ciężko, ale zdrada to nie
przyczynienie się do śmierci ukochanego brata. Boli i jedno i drugie, ale
zupełnie inaczej.
- Masz rację. Powiem jej o wszystkim. Najpierw
jednak przygotuję się na to, że mój świat rozsypie się jak domek z kart. Będzie
miała prawo pociągnąć mnie do odpowiedzialności. Jako osoba karana nie będę
mógł grać w klubie, a już na pewno nie w reprezentacji. Myślisz, że zostając z
niczym oprę się pokusie piekącej cieczy?
-Zostaniesz z czystym sumieniem Piotrek i
zobaczysz, że w przyszłości ci się to opłaci.- historia o niebie i piekle?
Chyba teraz nie dla niego. Za dużo ma na głowie, by się zastawiać nad tym gdzie
spocznie jego dusza po śmierci. Na razie ma do przeżycia jeszcze to co ziemskie
i chciałby zrobić to możliwe jak najbliżej Doroty. Chciałby zaznać spokoju
duszy i ciała, ale nie kosztem kontaktów z Dębiec.
-Pomożesz mi?- wie o wszystkim od samego
początku, będzie mu łatwiej. Nie będzie musiał opowiadać o wszystkim Bartkowi,
który i tak tego nie zrozumie, a może nawet odwróci się od niego, a on nie miał
prawa by się dziwić. Rodzice odpadają. Są przekonani, że ich syn jest wzorem
cnót wszelakich, a okazał się mordercą, choć może nie w takim podstawowym
wymiarze.
-Pomogę. Piotrek ja cię nie skreśliłem. To był
po prostu wypadek i ja wiem, że nie chciałeś tego zrobić. Niech to w końcu do
ciebie dotrze.- położył rękę na jego ramieniu, zabierając z dłoni szklaneczkę
whiskey.
~*~
Obiad w rodzinnym domu. Tu już nawet nie mówi
się o Dawidzie. Ze ścian zniknęły wszystkie zdjęcia zmarłych. Nie została się
nawet mała fotografia ze ślubu brata i Dagmary, nigdzie nie ma śladu po zdjęciu
z chrzcin Darii. Nie ma nic. Są puste miejsca przy stole, jej odbijający się
jak echo w głowie śmiech dziecka i śmiech szczęśliwych małżonków.
Nie mówię o tym jak mi idzie w pracy, nie
wspominam o zmianie miejsca zamieszkania na dom Dawida. Nie mówię o rozstaniu z
Piotrkiem. Dlaczego? Bo widzę, że coś się zmieniło, że nie ma już rodziny. Jest
mama, tata i ja. Kiedyś byliśmy sobie bliscy, dziś więcej rozumie mnie moja
sekretarka w pracy. Tłumaczę sobie to wszystko tym, że rodzice nadal są w szoku
po tym co się stało. Ja też nie mogę powiedzieć, że przeszłam nad tym co się
stało do porządku dziennego. Każdy do takich spraw podchodzi indywidualnie.
Szkoda tylko, że w obliczu takiej sytuacji nie potrafimy trzymać się razem,
nawzajem się wspierać i pomagać sobie.
-Dorotko chcielibyśmy ci z tatą coś
powiedzieć…
-Mama i ja postanowiliśmy się rozwieść. Już
długo przed śmiercią Dawida o tym rozmawialiśmy. Coś się między nami wypaliło,
nie ma już między nami uczucia. Ja sobie, matka sobie, a dobrze wiesz, że nie
powinno to tak wyglądać.- czy mnie to dziwi? Chyba nie. To tylko w oczach
innych byliśmy żurnalową rodziną. W rzeczywistości rodzice często się kłócili,
tata mieszkał nawet przez chwilę o swoich rodziców, ale znowu wrócił.
-No to skoro już tak sobie szczerze rozmawiamy
to muszę wam powiedzieć, że ja i Piotrek rozstaliśmy się.- nie widzę sensu, by
to ukrywać. Uważam też, że środkowy także powinien poinformować o wszystkich
swoich rodziców, bo wtedy ja uniknęłabym niezręcznych rozmów.
-Jak to się stało? Byliście taką piękną parą…-
wiem, że mama po ciuchu sporządzała już listę gości, od czasu do czasu
dopisując nazwiska nowych koleżanek lub wykreślających tych wyeliminowanych
sposobem naturalnym(śmierć) lub ze względu na słabnącą sympatię.
-Jak to nazwaliście sami, coś się między nami
wypaliło…- po co miałam mówić, że mnie zdradził? To takie upokarzające dla
kobiety. Chciałabym jednak, żeby ten kit z wypaleniem się był prawdą. Nic się w
moim przypadku nie wypaliło. Mogę nawet powiedzieć, że cały czas coś od środka
mnie rozpala tylko do końca nie jestem pewna czy to jeszcze miłość czy może już
rozgoryczenie i nienawiść.
-Jesteś młoda, ułożysz sobie życie.-
standaryzowane wypowiedzi w takich sytuacjach, którą można obstawiać w ciemno.
Co tu mówić więcej? Że mam 27 lat i zostałam sama bez perspektyw na
zamążpójście przed 30? Zdarza się. Jeszcze nie jestem wpędzona w lata, więc
mogę starać się szukać kogoś dla siebie. Kogoś, kto mnie zrozumie i zawsze
wysłucha. Kogoś, kto jednym uśmiech sprawi, że cały zły humor pójdzie w
niepamięć. Kogoś kto nie potrafi nawet zrobić herbaty, bo zawsze pływają po jej
wierzchu białe plamy. Kogo szukam? Kopii Piotra Nowakowskiego…
~*~
Co tydzień chyba nie dam rady dodawać, bo zaczęłam pracować. Na trzy zmiany, więc jakiś czas na pewno znajdę, ale przez pierwszy czas będę się musiała przyzwyczaić do nowego tryby życia. Muszę też się przyzwyczaić do tego, że piszę, że mam porozpoczynane blogi, które muszę dokończyć, bo tak sobie założyłam, że wszystko zawsze doprowadzę do końca. Na razie mam takie zbiorcze notki pod postami na blogach, ale w przyszłości powinno się to zmienić. Wiem, że to uciążliwe dostać informację, że pojawiło się tyle nowości, ale postaram się to zmienić w najbliższym czasie. Pozdrawiam :*
Zapraszam też tutaj:
Szesnastka-->tutaj<klik>
XXIV-->tutaj<klik>
#3-->tutaj<klik>